Rozdział 7.
- Co mamo..?? Vici ja Ci zaufałam, a ty nawet tego nie wykorzystałaś.- Ale to nie tak mamo. My nic nie zrobiliśmy.
- Policja was przyprowadziła do domu. Tyle mi wystarczy. Wiesz zastanawiam się jeszcze nad moją decyzją. Nie potrzebuje codziennych telefonów a Londyńskiej policji że cię złapali n....
- Mamo skończ.
Nasza rozmowa ciągnęła się jeszcze z 30 minut. Poszłam potem do swojego pokoju. Przyszedł do mnie Harry.
- Coś się stało.??
- Wiesz Hazza była taka szczęśliwa z decyzji mamy a tu ten incydent z fontanną.
- A co się konkretnie stało.?? Louis nie chce mi powiedzieć.
- Poszliśmy do restauracji było pięknie, potem poszliśmy w uliczki Warszawy i Louis zobaczył fontannę i poszliśmy usiąść na niej wtedy on mnie pocałował i wpadł do niej. Ja zaczęłam się z niego śmiać i on wciągnął mnie do siebie. A po chwili zobaczyliśmy policję. A na moje jeszcze większe nieszczęście był to mój wujek.!!
- Aha. To trochę głupia sprawa.
- Tak a do tego wszystkiego mama się zastanawia nad swoją decyzją. Mój świat się wali.!!
- Wszystko będzie dobrze.
Loczek cały czas próbował mnie pocieszać.Przytulił mnie. I wszedł Louis.
- Kochanie co się stało.??
- Nie, nic.
* Oczami Victorii*
Cały czas myślałam o tym co się dzieje. I wtedy przypomniałam sobie o swoim koledze. Miałam z nim nie za miłe wspomnienia. A było to tak. :
Ma na imię Nikodem ma 18 lat i jest narkomanem. On kiedyś pokazał mi jak łatwo rozwiązać problemy. Louis nie wie o mnie wszystkiego. Ja kiedyś brałam narkotyki. Ale nie było to na tyle dużo abym się uzależniła.
Może odnowie z nim kontakty.??
Podeszłam do komody i zaczęłam szukać numeru do Nikodema.
- Mam. Ok. to tak 503698427.
* Rozmowa telefoniczna*
- Dzień dobry czy ja rozmawiam z Nikodemem Pik.??
- Tak a kto mówi.??
- Nikodem do ja Victoria Ladyńska. Pamiętasz mnie.??
- Tak . Victoria. Ile my się nie widzieliśmy.??
- Z rok będzie. Mam do Ciebie prośbę. Czy ty jeszcze masz dostęp do narkotyków.
- Tak. Czy coś się stało.??
- Załatwisz mi.??
- Spotkamy się za 20 minut tam gdzie zawsze.
Mamo, Louis, Chłopcy wychodzę.
* Na murku*
Przyszłam na murek. Nikodem już czekał.
- Victorai.?? Skąd twoja prośba.?? Masz problemy.??
- Małe potrzebuję ukojenia.
Nikodem wyciągnął z Bluzy woreczek z białym proszkiem.
Zaczęłam go wciągać. Poczułam że świat staje się inny.
Podziękowałam mu. Dał mi jeszcze 2 woreczki. Poszłam do domu.
* W domu.*
- Jestem.
Poszłam do pokoju. Przyszedł Louis. Ja leżałam na łóżku.
- Vici wszystko w porządku.??
- Tak.
Ukrywałam głowę bo moje oczy były całe czerwone. Trochę za dużo wzięłam.
- Vi, popatrz na mnie.
Louis zobaczył moje oczy.
- Vi co ci się stało.??
- Nic Louis.
- Zaraz wracam.
- Klara.!! Chodź.
Louis przyszedł do mojego pokoju z Klarą.
- Patrz na jej oczy.- Powiedział Louis do Klary.
< Klara była jedyną osobą która wiedziała że brałam narkotyki>
- Vi znowu brałaś.?
- Klara o co chodzi.
Klara wszystko wytłumaczyła Louisowi.
- Klara zostaw nas samych. - Powiedział Louis.
Zostałam sama z Louisem.
- Vi dlaczego ty mi nic nie powiedziałaś.??
Zaczęłam płakać...
- Louis bo ja Cię kocham. A narkotyki to jedyna rzecz która uwalania mnie od wszystkich problemów.
- Victoria ale narkotyki to nie jest wyjście z sytuacji.
Pocałowałam Louisa. Jego dotyk mnie uspokajał. Nie wyobrażała bym sobie bez niego życia....
_________________________________________________________________
Mam 7.
Dedykuje go Amandzi i Sandrze. <kuzyneczkom>
Pisałam go oglądając surowych rodziców z tąd treść rozdziału.
CZYTASZ - KOMENTUJESZ
Kocham To . ♥ i wcale nie jest do kitu .. jest dobrze Słodkie ♥ ! _sanderka_ ♥
OdpowiedzUsuńYyeh. Normalnie jestem oszołomiona:**♥♥
OdpowiedzUsuńAmandżi.