niedziela, 20 maja 2012

7 Rozdział.

Rozdział 7.

- Co mamo..?? Vici ja Ci zaufałam, a ty nawet tego nie wykorzystałaś.


- Ale to nie tak mamo. My nic nie zrobiliśmy.


- Policja was przyprowadziła do domu. Tyle mi wystarczy. Wiesz zastanawiam się jeszcze nad moją decyzją. Nie potrzebuje codziennych telefonów a Londyńskiej policji że cię złapali n....


- Mamo skończ.


Nasza rozmowa ciągnęła się jeszcze z 30 minut. Poszłam potem do swojego pokoju. Przyszedł do mnie Harry.


- Coś się stało.??


- Wiesz Hazza była taka szczęśliwa z decyzji mamy a tu ten incydent z fontanną.


- A co się konkretnie stało.?? Louis nie chce mi powiedzieć.


- Poszliśmy do restauracji było pięknie, potem poszliśmy w uliczki Warszawy i Louis zobaczył fontannę i poszliśmy usiąść na niej wtedy on mnie pocałował i wpadł do niej. Ja zaczęłam się z niego śmiać i on wciągnął mnie do siebie. A po chwili zobaczyliśmy policję. A na moje jeszcze większe nieszczęście był to mój wujek.!!


- Aha. To trochę głupia sprawa.


- Tak a do tego wszystkiego mama się zastanawia nad swoją decyzją. Mój świat się wali.!!


- Wszystko będzie dobrze.


Loczek cały czas próbował mnie pocieszać.Przytulił mnie. I wszedł Louis. 


- Kochanie co się stało.??


- Nie, nic.


                            * Oczami Victorii*


Cały czas myślałam o tym co się dzieje. I wtedy przypomniałam sobie  o swoim koledze. Miałam z nim nie za miłe wspomnienia. A było to tak. :
Ma na imię Nikodem ma 18 lat i jest narkomanem. On kiedyś pokazał mi jak łatwo rozwiązać problemy. Louis nie wie o mnie wszystkiego. Ja kiedyś brałam narkotyki. Ale nie było to na tyle dużo abym się uzależniła. 
Może odnowie z nim kontakty.?? 
Podeszłam do komody i zaczęłam szukać numeru do Nikodema. 


- Mam. Ok. to tak 503698427.


                         * Rozmowa telefoniczna*


- Dzień dobry czy ja rozmawiam z Nikodemem Pik.??


- Tak a kto mówi.??


- Nikodem do ja Victoria Ladyńska. Pamiętasz mnie.??


- Tak . Victoria. Ile my się nie widzieliśmy.??


- Z rok będzie. Mam do Ciebie prośbę. Czy ty jeszcze masz dostęp do narkotyków. 


- Tak. Czy coś się stało.??


- Załatwisz mi.??


- Spotkamy się za 20 minut tam gdzie zawsze.

Mamo, Louis, Chłopcy wychodzę.


                         * Na murku*


Przyszłam na murek. Nikodem już czekał. 


- Victorai.?? Skąd  twoja prośba.?? Masz problemy.??


- Małe potrzebuję ukojenia. 


Nikodem wyciągnął z Bluzy woreczek z białym proszkiem.
Zaczęłam go wciągać. Poczułam że świat staje się inny.


Podziękowałam mu. Dał  mi jeszcze 2 woreczki. Poszłam do domu.


                      * W domu.*


- Jestem.


Poszłam do pokoju. Przyszedł Louis. Ja leżałam na łóżku. 


- Vici wszystko w porządku.??


- Tak.


Ukrywałam głowę bo moje oczy były całe czerwone. Trochę za dużo wzięłam.


- Vi, popatrz na mnie.


Louis zobaczył moje oczy.


- Vi co ci się stało.??


- Nic Louis.


- Zaraz wracam.


- Klara.!! Chodź.


Louis przyszedł do mojego pokoju z Klarą.


- Patrz na jej oczy.- Powiedział Louis do Klary.


< Klara była jedyną osobą która wiedziała że brałam narkotyki>


- Vi znowu brałaś.?


- Klara o co chodzi.


Klara wszystko wytłumaczyła Louisowi.


- Klara zostaw nas samych. - Powiedział Louis.


Zostałam sama z Louisem.


- Vi dlaczego ty mi nic nie powiedziałaś.??


Zaczęłam płakać...


- Louis bo ja  Cię kocham. A narkotyki to jedyna rzecz która uwalania mnie od wszystkich problemów.


- Victoria ale narkotyki to nie jest wyjście z sytuacji. 


Pocałowałam Louisa. Jego dotyk mnie uspokajał. Nie wyobrażała bym sobie bez niego życia....




_________________________________________________________________


Mam 7. 


Dedykuje go Amandzi i Sandrze. <kuzyneczkom>


Pisałam go oglądając surowych rodziców z tąd treść rozdziału.






             CZYTASZ - KOMENTUJESZ




2 komentarze:

  1. Kocham To . ♥ i wcale nie jest do kitu .. jest dobrze Słodkie ♥ ! _sanderka_ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Yyeh. Normalnie jestem oszołomiona:**♥♥
    Amandżi.

    OdpowiedzUsuń

Szablon w całości wykonany przez Violent dla Tomcio na potrzeby bloga Another World Carrot. Prawa autorskie zastrzeżone.